Prezes Ruchu Chorzów, Seweryn Siemianowski, odniósł się do ostatnich wydarzeń w klubie, w tym do zwolnienia Jarosława Skrobacza.
Prezes Ruchu Chorzów nie ukrywa, że decyzja o zwolnieniu Skrobacza była jedną z najtrudniejszych w ostatnim czasie.
– Wiele z trenerem Jarosławem Skrobaczem przeżyliśmy, zżyliśmy się, a trzeba było podjąć wspólną, bardzo trudną i niepopularną decyzję. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, Jarosław Skrobacz już będzie zawsze naszą legendą. Ogromny szacunek – mówił Siemianowski na łamach dziennika „Sport”.
– Rolą zarządu jest bieżące analizowanie sytuacji i reagowanie w odpowiednim momencie. Ten czas właśnie nadszedł, bo peleton ligowy odjeżdża. Dla nas to było bardzo trudne, ale trzeba wykonać przemyślane ruchy, które dadzą nam szanse na zrealizowanie celu, jakim jest utrzymanie. Mam świadomość, że jest to strategiczna decyzja dla klubu na najbliższe miesiące i lata, ale wierzę, że jest najlepsza jaką mogliśmy podjąć w tym momencie – dodał.
Siemianowski odniósł się również do wywiadu na łamach „Weszło”, w którym przekonywał, że trener Skrobacz może spać spokojnie. – Od tego wywiadu minął miesiąc, w trakcie którego zdobyliśmy jeden punkt. To za mało, by myśleć realnie o utrzymaniu – wytłumaczył.
Niedługo po zwolnieniu Skrobacza dowiedzieliśmy się, że zastąpi go jego dotychczasowy asystent, Jan Woś. Decyzja ta spotkała się z mieszanymi uczuciami kibiców oraz opiniami ekspertów.
– Każdy trener kiedyś musi dostać swoją szansę, ostatnim przykładem jest Michał Probierz w kadrze. Trener Jan Woś zasługuje na tę szansę, przekonał nas swoją determinacją i pomysłem na drużynę. Na pewno plusem jest to, że nie musi poznawać zespołu, przechodzić procesu adaptacji. Wie, jak zespół się przygotowywał, przemawia za nim także boiskowe ogromne doświadczenie. Bierzemy za tę decyzję stuprocentową odpowiedzialność. Nie robimy nic pod publiczkę, czas oceni, czy mieliśmy rację czy nie… Wierzę, że Jan Woś wykorzysta szansę i będzie długo pracował – przekonuje Siemianowski.
Na pytanie, czy trener będzie pracował do końca sezonu, nie odpowiedział, że ten jest, tu cytat: „stałą opcją”. – Nic jednak nie trwa wiecznie, ryzyko w tym zawodzie jest wkalkulowane. Na pewno trener dostaje szansę bycia pierwszym w dłuższej perspektywie. Wierzymy, że się z tej roli wywiąże. Wierzymy, że wszyscy się przekonają, że ta decyzja w tym momencie była potrzebna – dodał.
Na pytanie, czy były inne opcje odpowiedział, że tak, po czym dodał: – Każdą bardzo wnikliwie analizowaliśmy, ale żadna z nich nie dawała gwarancji sukcesu. Uważamy, że w takiej sytuacji warto postawić na naszego człowieka, dla którego Ruch jest czymś więcej niż pracą.