Największym plusem grania co trzy dni jest fakt, że szybko można przejść do kolejnego spotkania – przekonuje Dawid Szwarga. Co jeszcze powiedział po wczorajszej porażce w Poznaniu?
– Można ten mecz streścić w jednym zdaniu: popełniając tyle błędów, trudno wywieźć z Poznania punkty. Oczywiście odpowiedzialność za wynik w pierwszej kolejności spoczywa na mnie. To ja biorę pełną odpowiedzialność za decyzje, jakie podjąłem przed i w trakcie meczu. Natomiast wszyscy jako drużyna musimy wziąć się w garść i zrobić wszystko, by poziom energii i intensywności oraz determinacji w najbliższym meczu z Radomiakiem był na poziomie, na jakim Raków przyzwyczaił, że funkcjonuje – powiedział po czwartkowej klęsce Dawid Szwarga.
Częstochowianie podchodzili do tego spotkania w trakcie maratonu ligowo-pucharowego. Pierwszy z czterech najbliższych meczów wygrali. Po starciu z Lechem w niedzielę czeka ich spotkanie z Radomiakiem, a w następny czwartek w ramach Ligi Europy podejmą w Sosnowcu austriacki Sturm Graz.
– Największym plusem grania co trzy dni jest fakt, że szybko można przejść do kolejnego spotkania. Liczę na to, że podsumujemy ten mecz i szybko przejdziemy do kolejnego z Radomiakiem, w którym pokażemy sportową złość – przekonuje szkoleniowiec.
Gra błędów
Trener został na konferencji pomeczowej zapytany o to, jak to się stało, że jego podopieczni popełnili wczoraj tak dużo błędów.
– Piłka nożna to gra błędów, my popełniliśmy ich zbyt dużo. Myślę, że kluczowym błędem był gol na 3:1, gdzie radziliśmy sobie całkiem nieźle, potrafiliśmy Lecha zmusić do długich podań, poczuliśmy dobry moment, ale straciliśmy trzecią bramkę, która dodała Lechowi skrzydeł. Dzięki niej rywale byli jeszcze lepiej skonsolidowani zarówno w obronie niskiej, jak i średniej, co znacząco utrudniło nam naszą pracę. To jest futbol, błędy się popełnia. Musimy teraz na nie zareagować zarówno indywidualnie, jak i jako zespół, bo przegraliśmy jako drużyna. W końcu przegraliśmy jako drużyna, nie jako jednostka – odpowiedział szkoleniowiec Rakowa.
Dawid Szwarga odniósł się również do sytuacji kadrowej swojej drużyny, która odczuwa natłok rozegranych meczów.
– Na pewno tacy zawodnicy jak Jean Carlos, Arsenić, Svarnas, Tudor czy Ivi Lopez byli kluczowymi ogniwami. Jeśli dobrze liczę, to nasze osiemnaste spotkanie i dziewiąte zestawienie linii obrony. Dziś jeszcze w trakcie meczu Papanikolaou musiał zejść w przerwie z urazem. To nam z pewnością nie pomaga, ale musimy sobie z tym wyzwaniem poradzić – tłumaczył.