Dariusz Banasik spotkał się z przedstawicielami mediów i odpowiedział na liczne pytania dziennikarzy.
Wszyscy wiemy i zdajemy sobie z tego sprawę z tego, że runda była bardzo udana. Przed sezonem wiedzieliśmy, że zespół jest fazie budowy, bo było bardzo dużo zmian, sporo nowych zawodników i sztab trenerski praktycznie cały się zmienił. W ogóle w klubie doszło do wielu zmian i do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy jak będzie wyglądała ta runda i ten rok, ale wyniki pokazują, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Można podsumować tę rundę, że jest ona bardzo dobra. Nie lubię takiego sformułowania, ale zakładałem sobie przed sezonem, że jeżeli zdobędziemy 30 punktów, to będziemy bardzo zadowoleni, natomiast zdobyliśmy ich 34, mamy mecz zaległy i myślę, że w tej chwili musimy obrać całkowicie inne cele. Wcześniej, jak z zarządem rozmawialiśmy, tym celem było przede wszystkim spokojne, bezpieczne granie „w środku tabeli” i ogrywanie też młodych zawodników. W tym momencie, jeżeli jesteśmy na miejscu premiowanym, z takim dorobkiem punktowym, to na pewno musimy sobie te cele zweryfikować i ja nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie grali nawet o bezpośredni awans.
Natomiast miniona runda – bardzo dobra, wygrane pierwsze cztery mecze, potem graliśmy troszeczkę w kratkę, raz były zwycięstwa, raz porażki, ale wydaje mi się, że zespół nie miał jakiegoś poważniejszego kryzysu, jedynie mecz pucharowy z Legią, który nas mentalnie pociągnął w dół, bo nam totalnie nie wyszedł. Konsekwencją tej porażki meczu były przegrane spotkania z Lechią Gdańsk i potem z Katowicami, gdzie graliśmy w okrojonym w składzie. Zespół przez całą rundę trzymał jednak w miarę stabilną dyspozycję, a końcówka rundy też była bardzo dobra. Zawszą są jednak negatywy, takie mecze jak z Chrobrym czy Resovią na pewno nie powinny się przytrafić. Mogliśmy mieć tych punktów jeszcze więcej, gdyby nie decyzje sędziów, szczególnie na wyjazdach. Pamiętamy mecz w Gdyni i ewidentny karny na Wiktorze Żytko, potem czerwona kartka i w Rzeszowie też był ewidentny faul na bramkarzu. To nie jest żadna krytyka, po prostu w piłce zdarzają się w błędy i to jest wkalkulowane.
Nie można mieć wszystkiego i kartki są na pewno wkalkulowane w piłkę. Rozmawiamy z zawodnikami, ale nie wyobrażam sobie, żeby „Nema” był mniej agresywny, bo ma taki temperament. Tak samo „Budyń”, który łapie karki, ale oni po prostu muszą grać w taki sposób. Można porównać np. ich do Tecława, który ma tylko jedną kartkę i myślę, że na pewno nie jest to duży problem. Jak wypada jeden zawodnik, to wskakuje po prostu inny. Na pewno problemem był mecz z Katowicami, gdzie wypadło trzech piłkarzy i to były wyzywanie. Absencja jednego zawodnika nie jest na pewno problemem. Co do trenerskich kartek, to też o tym rozmawiamy, ale wiadomo, że to są emocje. Teraz nawet za machnięcie ręką dostaję się kartkę, ale takie są czasy. Staramy się jednak to kontrolować i nad tym panować.
Nie było takiej opcji, żeby moja posada była zagrożona. Od samego początku wiedziałem kto będzie właścicielem. Na pewno chciałem pracować w ekstraklasie i miałem takie oferty, ale były to propozycje od zespołów walczących o utrzymanie. Wolałem wejść w taki projekt jak w Tychach i od samego początku miałem kontakt z nowymi właścicielami. Nigdy nie czułem, żeby moja posada była zagrożona. Wiedziałem, że będą zmiany i też sam na nie liczyłem. Podoba mi się ten projekt i plan 2-3 letni. Mam znakomity kontakt z właścicielami. Pracowałem w kilku klubach w Polsce i widać, że tu jest zupełnie inne podejście. Nawet ja są trudne momenty to pytają jak pomóc i co można zrobić lepiej. Wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie i powiem szczerze, że to podejście bardzo mi się podoba. Max i Piotrek mają bardzo nowoczesne podejście. Są to nowe osoby w środowisku i super mi się z nimi pracuje. Mogą ich tylko pochwalić.
Nie chcę tu wyprzedzać faktów, ale z tego co słyszałem, klub jest zadowolony z mojej pracy i mamy spotkać się z zarządem i rozmawiać na temat mojego kontraktu, bo wiadomo, że w czerwcu się on kończy. Są tam jakieś opcje przedłużenia, ale ogólnie jest do czerwca. Rozmawiamy, zobaczymy jak to się wszystko rozwinie. Na tym się nie skupiam. Na razie na pewno będę do czerwca i zrobię wszystko, żeby ten zespół był jak najwyżej i walczył o Ekstraklasę. Obie strony chcą przedłużenia współpracy, ale takie rzeczy trzeba przygotować, dlatego rozmawiamy.
Cele się zweryfikowały i je zmieniliśmy. Maximilian Kothny mówił, że będzie zadowolony z tego, abyśmy jak najszybciej zrobili 40 punktów i grali młodymi zawodnikami. Po drodze te cele realizujemy, ale nawet jak w niedzielę rozmawialiśmy po meczu, zarząd też chce, aby w tym sezonie powalczyć o Ekstraklasę, bo w następnym roku nie wiadomo, jaka będzie sytuacja. Może się okazać, że nie będzie taka, jak w tej chwili.
Uważam, że szatnia nie jest gotowa. Pokazał to mecz z Legią i spotkania w których mogliśmy wskoczyć na fotel lidera i od razu była porażka. Szatnia nie jest gotowa, ale od tego my jesteśmy, żeby reagować na takie rzeczy i wzmocnić ten zespół, nawet o zawodników mentalnie mocniejszych, bo ta druga runda będzie na pewno dużo trudniejsza. Szatnia nie jest do końca gotowa, ponieważ jest też dużo młodych zawodników, czasami w tej szatni potrzeba czegoś innego, ale nie będę mówił wszystkiego. Myślę, że na wiosnę ta szatnia może być gotowa. Na tę chwilę, jakbym miał obstawiać, to w każdym momencie, gdy już byliśmy blisko, to zawodnicy trochę nie wytrzymywali tej presji. Przed ostatnim meczem podeszliśmy troszeczkę inaczej, bo w ogóle nie rozmawialiśmy o tym, żeby być wysoko, że jak wygramy, to będziemy gdzieś tam w czubie tabeli. Zostawiliśmy to sobie bez jakiegoś tam „pompowania”, tylko bardziej na luzie. Końcówka pokazała, że to jest też dobry sposób, aby tych zawodników aż tam mocno nie cisnąć, bo mogą sobie z tym nie poradzić.
Nie jest łatwy zapełnić taki stadion. Ostatnio moja żona żartobliwie zapytała mnie dlaczego przychodzi tak mało ludzi. Odpowiedziałem, że stadion jest bardzo duży i trochę tych kibiców nie widać. Zawsze wyniki nakręcają i myślę, że jak podniesiemy frekwencję o 2-3 tysiące to już będzie sukces. Wypełnić obiekt jak na spotkanie z Legią, to tylko w przypadku ekstraklasy i to jak przyjechałby tutaj Lech, Legia czy Górnik. Wtedy na pewno byłoby łatwiej. W pierwszej lidze też są fajne marki, które potrafią przyciągnąć kibiców na stadion. Na pewno bardzo dobrą pracę wykonują media klubowe, które pokazują bardzo dużo i dzięki nim kibice mogą być bliżej zespołu.
Pierwsza połowa meczu z Wisłą Kraków była bardzo dobra i pierwsze trzydzieści minut z Motorem Lublin. Myślę, że to były dwa najlepsze spotkania, a największa dramaturga to pojedynki na inaugurację z Polonią Warszawa i niedawne z Termalicą. Być może to był mecz przełomowy. W przypadku przegranej mogliśmy się zakopać w środku tabeli, a dzięki zwycięstwu jeszcze bardziej zbudowaliśmy się mentalnie.
Ja nikogo nie lubię nikogo wyróżniać, bo zawsze cały zespół pracuje na sukces. Na pewno muszę wspomnieć o młodych zawodnikach jak chociażby Niewiarowskim, Kikolskim grającym wcześniej w drugiej lidze czy Budnickim, który występował w trzeciej lidze. Teraz jest jednym z lepszych obrońców na pierwszoligowych boiskach. To pokazuje, że podjęliśmy dobre decyzje. O tych zawodnikach nikt nie słyszał, a my ich zakontraktowaliśmy.
Podejrzewałem, że będzie bardzo trudny początek i przygotowałem zespół jak w przypadku wejścia do ekstraklasy z Radomiakiem. Tam wtedy mieliśmy trudny terminarz i początek musiał być bardzo dobry. Z czterech spotkań aż pięć graliśmy na wyjeździe. Zespół miał być szczególnie przygotowany na start sezonu, ale sam nie zakładałem, że wygramy cztery spotkania z rzędu. Przewidziałem później, że będzie spadek formy, ale końcówka roku wiedziałem, że znowu będzie mocniejsza. Przygotowanie fizyczne było jednym z kluczowych momentów.
Już trochę doświadczenia mam, bo prowadziłem ostatnio zespół, który awansował do Ekstraklasy i bardzo dobrze sobie w niej poradził, bo jak odchodziłem z Radomiaka, to zostawiałem ten zespół na 5. miejscu, a po pierwszej rundzie, która jest trudna dla beniaminka, też byliśmy wysoko, chyba na 4. miejscu. Pracuję tutaj niecały rok, im dalej, tym coraz lepiej ten zespół poznaję. Na pewno ten zespół pod kątem Ekstraklasy będzie wymagał bardzo porządnych wzmocnień, ale też chłopaki się zgrywają. Cieszy mnie to, że my bardzo dobrze funkcjonujemy jako zespół. Nawet można powiedzieć, że nie mamy bardzo wyróżniających się zawodników, jakiś gwiazd, ale jeżeli zespół dobrze funkcjonuje, zawodnicy są zgrani, to wtedy na pewno będzie łatwiej przejść wyżej, jeśli byłby ten awans. Na pewno trzeba byłoby sprowadzić paru zawodników z doświadczeniem, bo Ekstraklasa to już całkowicie inne wymogi, przede wszystkim jakościowe.
Zawodnicy rozjechali się na urlopy i mają tydzień totalnej przerwy. Potem realizują rozpiski treningowe. 8 stycznia wracamy do treningów. W Tychach jesteśmy około trzech tygodni, w tym czasie mamy trzy mecze kontrolne, z tego, co pamiętam z GKS-em Katowice, GKS-em Jastrzębie i z Hutnikiem Kraków. Następnie wyjeżdżamy do Chorwacji na obóz połączony z turniejem. Tam będziemy mieli cztery mecze na naturalnych boiskach. Sam miałem okazję w przerwie sprawdzić ten ośrodek. Po powrocie będą dwa tygodnie do pierwszego meczu ligowego, przed którym zagramy jeszcze sparing z Zagłębiem Sosnowiec. Bardzo się cieszę, że jedziemy na zagraniczny obóz, bo będziemy mieli fajnych rywali i co najważniejsze trenowali na naturalnych boiskach.
Już półtora miesiąca temu podjęliśmy decyzję, że na pewno będziemy chcieli wzmocnić zespół. Ja bym sobie życzył 2-3 zawodników, którzy dadzą nam trochę doświadczenia i jakości. Musimy ściągnąć zawodników, którzy będą grali pierwszym składzie. Nie takich do rywalizacji, ale takich, którzy od razu przebiją się do pierwszego składu. Planujemy 2-3 takie wzmocnienia zimą. Rozmowy są prowadzone. Są to zawodnicy z którymi miałem okazję pracować. Rynek pierwszoligowy i ekstraklasowy znam bardzo dobrze. Są pozycje na których będziemy chcieli się wzmocnić. Raczej nie będzie to atak. Mamy naprawdę wartościowych zawodników na tej pozycji. Bartosz Śpiączka pamiętajmy, że dołączył do nas w ostatnim tygodniu przed startem ligi. Nie miał okresu przygotowawczego i spodziewaliśmy, że może to nie być idealna runda dla niego. Są u niego duże rezerwy i jak dobrze przepracuje okres przygotowawczy, to da jeszcze więcej zespołowi. Patrząc na jego profil, to trochę żałuję, że nie mamy Krzysztofa Wołkowicza, bo on mógłby go idealnie obsłużyć. Przy takiej dwójce myślę, że moglibyśmy być jeszcze wyżej. Wiadomo, że wybrał dobrą ofertę i wyszło mu to na dobre. Jeśli chodzi o Przemka Mystkowskiego, to grał sporo na początku, ale to jest zawodnik, który też miał długą przerwę. Wiedzieliśmy, że będzie miał moment kryzysowy, ale on ma bardzo duży potencjał i jeszcze go w pełni nie pokazał. Jest to zawodnik z doświadczeniem i myślę, że jak przepracuje zimę, to będziemy mieli z niego dużo pożytku.
O takie rzeczy zawsze trzeba zadbać, więc jest premia za awans. Są też premie za mecze. Wydaje mi się, że są to dobre pieniądze jak na pierwszą ligę i zawodnicy mają dużą motywację, żeby o to walczyć. Zespół ma powpisywane sumy za odpowiednie miejsca na koniec sezonu.
Dziękuję kibicom, piłkarzom i pracownikom klubu. Chciałem podziękować też MOSiR-owi za przygotowanie i udostępnienie nam boisk. To, co mnie też pozytywnie nastawia w Tychach, to fenomenalne warunki do pracy, przygotowane boiska, wspaniały stadion i zaplecze. Dziękuję pracownikom MOSiR-u, bo nie mamy na co narzekać. Jest tu wszystko żeby zrobić tu Ekstraklasę, trzeba tylko stworzyć zespół, który mentalnie podoła i o to powalczy.