Daniel Szczepan to typ piłkarza, którego pracę na boisku nie sposób docenić. Haruje za dwóch i zawsze daje z siebie wszystko. Problem w tym, że jest napastnikiem, któremu nie brakuje dogodnych okazji do zdobycia bramki. Brakuje mu za to zwykle zimnej krwi.
Tak było chociażby przy okazji minionej serii gier i meczu z Radomiakiem. Szczepan mógł, a nawet powinien był, zostać bohaterem „Niebieskich”. Niestety mając cztery doskonałe okazje do wpisania się na listę strzelców, wykorzystał tylko jedną. I to tę, która nie mogła zostać zaliczona, gdyż napastnik był na pozycji spalonej.
Po meczu 28-latek miał nawet przepraszać swoich kolegów w szatni, o czym poinformował szkoleniowiec chorzowskiego beniaminka, Jan Woś.
– Daniel Szczepan przeprosił wszystkich w szatni. Chwilę wcześniej trafił ze spalonego, zrobił to w fantastyczny sposób. W drugiej sytuacji bramkarz skrócił kąt, zdecydował się na minięcie, ale chyba piłka mu uciekła, dostał kartkę. Szkoda tej sytuacji. Musimy od niego wymagać, by akurat taką sytuację wykorzystał – podsumował występ Szczepana świeżo upieczony trener Ruchu, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
Jorge Felix szczerze o łódzkiej katastrofie. „To wszystko zmieniło”
Szczepan w obecnych rozgrywkach zanotował cztery trafienia, z czego trzy to efekt wykorzystanych rzutów karnych, raptem jeden gol 28-latka padł z akcji. Warto odnotować, iż wyśrubował on do tej pory xG na poziomie 7,32, co jest drugim najwyższym wynikiem w lidze. Oddał przy tym łącznie 32 strzały – jego xG na strzał wynosi więc 0,228.
Dla porównania wyższy wskaźnik goli oczekiwanych wyśrubował tylko Exposito, którego xG wynosi 8,60 przy 12 golach zdobytych w rzeczywistości. Hiszpan potrzebował do tego łącznie 41 strzałów – xG/strzał: 0,209. Trzecie najwyższe xG należy do Koulourisa – 6,29 przy sześciu golach w rzeczywistości. Grek oddał łącznie 28 strzałów – xG/strzał: 0,224.
Jak widać, cała trójka oddawała strzały z podobnie dogodnych pozycji, minimalnie przoduje tutaj Szczepan. W czym więc tkwi problem? Najprawdopodobniej Szczepanowi brakuje zimnej krwi. Nierzadko dochodzi do sytuacji, ale niewiele z nich wykorzystuje. Ostatni mecz z Radomiakiem był tego najlepszym dowodem.
– Nie ma zbyt wielu zdobytych bramek. Prócz tego, co Daniel robi fantastycznie: walczy, biega, musi też strzelać bramki – mówił o Szczepanie Jan Woś. I faktycznie. O ile egzekutorem na najwyższym poziomie rozgrywkowym jest fatalnym, o tyle pracy dla drużyny odmówić mu nie można.
Według oficjalnych statystyk Ekstraklasy napastnik od początku sezonu brał udział w 208 pojedynkach, z których wygrał 84, w tym 107 stoczył w powietrzu, z których wygrał 42, był przy tym 25 razy faulowany. Tylko w meczu z Radomiakiem wygrał cztery z dwunastu starć, a ponadto zanotował interwencję, dwukrotnie zablokował strzał, miał jeden przechwyt, a także odbiór piłki – książkowy przykład defensywnego napastnika.