Trzy remisy i trzy porażki. Oto bilans sześciu ostatnich ligowych starć zarówno Cracovii, jak i Ruchu. Obie ekipy czekają na triumf od dłuższego czasu. Czy dzisiaj wreszcie się przełamią?
– Patrząc na jej skład, liczbę obcokrajowców – z pewnością musi być niezadowolona z zajmowanego miejsca, ale o wszystkim decyduje boisko. Jedziemy do Krakowa powalczyć, pokazać się z lepszej strony niż choćby w pierwszej połowie meczu z Koroną i w końcu wygrać – zapowiadał dzisiejszy mecz z Cracovią szkoleniowiec Ruchu, Jan Woś.
– Gramy mecz z zespołem, który jest w ciężkiej sytuacji, nasza jest odrobinę lepsza. Bardzo chcemy zrehabilitować się za dotychczasowe występy u siebie, chcemy złapać pozytywny power i dla kibiców, i dla siebie. Jesteśmy mocno zmobilizowani i skupieni i liczę na to, że wreszcie ruszymy – przekonuje z kolei trener Cracovii, Jacek Zieliński, dla którego będzie to 400. mecz na najwyższym poziomie rozgrywkowym, sumując jego występy w roli piłkarza i trenera.
Obie ekipy przed tygodniem podzieliły się punktami – Ruch pechowo, bo w ostatniej akcji meczu zremisował z Koroną, Cracovia zaś zremisowała z Rakowem na jego terenie, co nie zdarza się zbyt często. Częstochowianie bowiem u siebie z reguły wygrywają.
Gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie pięć ostatnich ligowych meczów, najgorszy byłby ŁKS – jeden punkt. Tuż nad nim byłyby ekipy Ruchu i Cracovii – po trzy „oczka”. Jedynie lepszym bilansem bramkowym wyróżnia się drużyna z Krakowa, której ten wynosi 3:5, Ruchu zaś 4:7. Zresztą ich ostatnie sześć meczów to, jak już wspomniano, raptem trzy remisy i trzy porażki. Zwycięstw próżno ostatnio szukać.
Cracovii sztuka ta udała się pod koniec września w ramach 10. kolejki z ŁKS-em, a Ruchowi 28 lipca. Również przeciwko ŁKS-owi.
Jak będzie dzisiaj? Przekonamy się o 12:30!