Nie tak to miało wyglądać. GKS Katowice prowadził do końcowych minut 2:1, by w dwóch ostatnich akcjach stracić dwa gole i ostatecznie wyjechać z Krakowa bez punktów. – To niewątpliwie trudny moment – mówił po blamażu trener GieKSy, Rafał Górak.
Mecz rozpoczął się dla katowiczan bardzo niedobrze. Już w trzeciej minucie bowiem Wisła objęła prowadzenie za sprawą trafienia Goku Romana. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, ale blisko dziesięć minut po zmianie stron podopieczni Rafała Góraka wyrównali – konkretnie uczynił to Sebastian Bergier. Niespełna sześć minut później były piłkarz „Białej Gwiazdy”, Mateusz Mak, zdobył dla GKS-u drugiego gola.
Katowiczanie bardzo dobrze bronili się. Nic nie wskazywało, by Wisła miała im zagrozić. Tym bardziej że najbardziej zagorzali kibice krakowian stracili już cierpliwość i po ich pokazie pirotechniki, ulotnili się ze stadionu, czego później pewnie żałowali.
Żałowali bowiem w doliczonym czasie gry, kiedy w jednych z dwóch akcji ich ulubieńcy najpierw wyrównali, a następnie objęli ponownie prowadzenie. Tym samym GKS mógł wracać do Katowic bez punktów, mimo że przez długi okres czasu nie tylko prowadził, ale był po prostu lepszy.
– To niewątpliwie trudny moment. Wydawało się, że powinniśmy wyjeżdżać stąd z trzema punktami, a niestety tak nie jest – skomentował wczorajszą katastrofę Rafał Górak.
– Wyszliśmy na prowadzenie, wydawało się, że gra jest całkowicie pod kontrolą, a mieliśmy jeszcze sytuację, żeby ten wynik podwyższyć. Tak się nie stało. No cóż. Niekiedy po prostu im mniej się powie, tym niekiedy lepiej. Ogromny żal i na pewno ogromny niedosyt z tego powodu, ale musimy sami uderzyć się w pierś, bo to nasza wina. Nikt za nas tego przecież nie zrobił – nie krył rozgoryczenia szkoleniowiec.